Niedziela 19.04.2015
-Pokój Wam. – powiedział Jezus.
-Nie wierzę. – odpowiedział człowiek.
Nic nie jest w stanie przekonać człowieka do Boga. Nie ma na świecie takiej siły, która mogłaby to uczynić. Nawet Bóg nie przekracza granicy wolnej woli człowieka. Miłość nie polega przecież na zmuszaniu, a zaproszeniu. Także żadne słowo, żaden gest, żadne spotkanie z najświętszym człowiekiem nie jest w stanie tego zmienić – by człowiek zaczął wierzyć. Nawet to, kiedy Bóg stanie obok Ciebie i powie: pokój z Tobą. Możemy się modlić, głosić, rozmawiać, pytać, zastanawiać się, udowadniać racjonalnie istnienie Boga, ale jeśli nie ma w nas doświadczenia, to… nigdy nie będziemy Go chcieli poznać, zaprzyjaźnić się z Nim i pokochać. Nie potrafi się być całe życie w obecności kogoś, kogo się nie kocha czy nie lubi lub nienawidzi, jeśli nasz obraz tej osoby jest negatywny. Tak samo w przypadku Boga – ktoś Ci może opowiadać o tym, że Bóg jest dobry, piękny, ale dopiero osobiste doświadczenie sprawia, że Ty zaczynasz wierzyć.
Nie martw się. Apostołowie mieli podobnie. Jezus stanął pośród nich, powiedział: pokój Wam, a oni dalej nic. Dla nich Jezus jeszcze nie zmartwychwstał, choć od tego faktu minął już jakiś czas. Nie uwierzyli Marii Magdalenie, nie uwierzyli tym uczniom z Emaus. Mieli w sobie jakąś teorię na temat Boga, zmartwychwstania – taki obraz, którego oni nie mogli przyjąć. Tę sytuację akurat nietrudno nam sobie wyobrazić – podczas Mszy wielu, jak czasem przypuszczamy, nie rozumie tego, co się dzieje. Nie potrafią zrozumieć, że Bóg zmartwychwstał, bo nie doświadczyli, że On zrobił to właśnie dla niego, dla niej. Ja i Ty często mamy podobnie. Nie rozumiemy.
Co sprawia, że Apostołowie przyjmują zmartwychwstanie? Nie to, że zobaczyli Jezusa. Jak czytamy – byli zdumieni, ale nie uwierzyli. Nie to, że inni im o tym opowiedzieli. Im także nie uwierzyli. Nie to, że znali Pisma i wiedzieli, co się ma wydarzyć. To przekraczało ich wyobrażenia.
Jeden gest to sprawił – łamanie chleba. Sposób czynienia tego przez Jezusa, a potem przez kapłanów – jest wyjątkowy. Rozpoznamy go w każdym miejscu na świecie. Oni zobaczyli, że to jest ich nauczyciel, ten człowiek, za którym poszli i z którym przebywali ostatnie trzy lata. Zrozumieli, że to jest Bóg. Powoli to do nich docierało. Jezus umarł. Jezus zmartwychwstał.
Kiedy doświadczyli, że to jest ich Bóg, zrozumieli. Kiedy z Nim porozmawiali – zrozumieli. Nie potrzeba nikomu tego, żeby Bóg się cudownie objawił – Apostołom się objawił i nic się nie zmieniło. Trzeba tego żeby z Nim porozmawiać, poznać Jego głos, najbardziej charakterystyczny gest. Dopiero wtedy można się z Nim zaprzyjaźnić i zakochać. Tak jak w głębokiej relacji – nawet kiedy ktoś zmienia swój wygląd o sto osiemdziesiąt, poznamy go po tych jego kilku ważnych gestach. Niektórzy po śmierci bliskiej osoby czasem mówią: robi to jak mój Tomek, Adam. Tylko w intymnych relacjach pozwalamy sobie na niektóre gesty.
A po czym Ty poznajesz Jezusa?